Kobiety przy garach?
Prosiłem kiedyś moją młodszą córkę Olgę by przygotowała Tatusiowi na niedzielne śniadanie kilka naleśników z syropem klonowym. Dostałem…maila. Zachowałem, a było to 7 lat temu. Dobrym on jest, ten tekst, komentarzem do „Kobieta bywa tylko gospodynią domową”. Oto on:
Z mojego oglądu, ze szczytu mojego dziewczęcego obserwatorium – a jest to posterunek typowo wiejski – życie mówiło mi, ze kobieta w Polsce „typu PSL”, jest jak na Dzikim Zachodzie. Tylko, ze nie ma strzelby, mąż jakby więcej pije, ośki wozu nie nasmarowane, wokół – zamiast Indian – siły jedynie słuszne – narodowo-antyaborcyjne, zaś my dzieci w wiecznie nakrochmalonych fartuszkach na zmianę modlimy się, uczymy i opatrujemy ranne Bambi i inne Frodo- Hobbity.
Marzylo mi się, jak będę dorosłą kobieta, to nie będę stała w kolejce „po mielone” z ciężką siatą, z nogami w wywalonymi zylakami, spocona i ze strąkami zlepionych włosów, tylko będę wielbiona przez kochanka poetę, zanurzona w wonnej kąpieli z dostępem do szampana, kawioru, jedwabiu, Zielonego Baru w Mariocie, wernisaży w Pradze, Wiedniu, Paryżu i Madrycie, zachwycona wszystkim co się dla niej i wokół niej dzieje.
Obu tych wersji nie można pogodzić, gdyż dzieli je zbyt wiele. Czy ktoś slyszal o wonnej kapieli dla spoconej i nieforemnej, czy pisano wiersze i służono szampanem z truskawkami jednostce wielorybniczej z nieogolonymi nogami? Na to trzeba mieć urodę Julie Robert i nikomu nie przeszkadza, ze w filmie „Pretty Woman” gra ona luksusową prostytutkę”.
Już wtedy Olasek miał przewrócone w głowie !
domową
Luty 7th, 2012 at 13:54
I za to Olaska Kochamy.
Luty 8th, 2012 at 12:07
Rozumiem Krzysiu, że naleśników z syropem klonowym w ową niedzielę nie dostałeś? 🙂
Ola nie miała „przewrócone w głowie”, tylko zdroworozsądkowe podejście do niedzielnego poranka. 🙂
Luty 9th, 2012 at 09:38
No bomba… no i sie nic nie zmienilo w tej kwestii, a moze i wszystko 😉 Nie jestem zwolennikiem luksusow, ale raczej spartanskich warunkow i nowosci 🙂 Nalesnikow nie bede nikomu przynosic do lozka, bo przeciez robienie nalesnikow gdzies na pustyni Negev czy w gorach kaukazkich na wysokosci ponad 3000 m.n.p.m. lub tez w amazonskiej dzungli (bo w takie miejsca mnie nogi niosa), to juz fanaberia… choc jak teraz mysle, to bylby to calkiem ciekawy pomysl.
Czy w koncu przynioslam Ci te nalesniki?